Od jakiegoś czasu pojawiają się w mediach informacje o postępującym chaosie w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych. I nic dziwnego, bo instytucja ta, najwyraźniej uważana przez prawicowych polityków i rząd za ostoję i gwaranta polskiej suwerenności, z dnia na dzień zyskuje coraz to nowe obowiązki i zadania do wypełnienia.
Do i tak już przeciążonego systemu (o niewydolności ZUS mówi się od lat) Rada Ministrów dorzuciła kolejne, bardzo ważne z punktu widzenia PIS i jego elektoratu, zadania.
Spis nowych obowiązków ZUS-u to przede wszystkim obsługa wielkich narodowych programów rządu: tarcze antykryzysowe, bony mieszkaniowe i turystyczne, wypłaty programu 300+, wypłaty programu 500+. I już wkrótce wypłaty z Kapitału Opiekuńczego, czyli jednorazowej daniny za urodzenie drugiego i kolejnych dzieci. A większość z tych programów ma być obsługiwana nowocześnie i zdalnie – wnioski przez internet, pieniądze przelewem.
W zmianach nie zająknięto się nawet pół słowem o wykluczonych komunikacyjnie i cyfrowo obywatelach lub o armii 12 tys. osób, które przez lata obsługiwały program 500+ z ramienia samorządów.
Dlatego w ZUS-ie huczy jak w zbuntowanym ulu. Związki zawodowe grożą strajkami, pracownicy anonimowo w wywiadach sugerują, że może nie być komu wypłacać rent i emerytur lub terminowo obsługiwać napływających wniosków. Ludzie odchodzą z pracy, idą na zwolnienia lekarskie, nowo zatrudniani nie przechodzą żadnych szkoleń. Wszechobecny chaos podlany bałaganowym sosem.
Całej sytuacji nie pomaga także fakt, że już od 1 stycznia 2022 każdy z nas będzie mógł ubiegać się o zwolnienie lekarskie z nowej jednostki chorobowej – wypalenia zawodowego. Praktycznie niemożliwej do weryfikacji.
Nie chcę być złym prorokiem, ale to wypalenie zawodowe właśnie definitywnie i w miażdżący sposób „załatwi” ZUS. Od środka. Bo większość urzędników nie wytrzyma presji i obciążeń pracowniczych i „wypali się zawodowo”. A jak przestaną wpływać renty i emerytury na konta wyborców PIS, jak zatka się kurek zasiłków i przestanie kapać z rządowych programów, to ludzie po prostu wyjdą na ulicę. Wypaleni zawodowo (z udokumentowanym zwolnieniem lekarskim, bo w końcu to kolejna okazja na „łatwy pieniądz”) i wściekli zdmuchną PIS jak pyłek kurzu.
Byłby to faktycznie satyryczny koniec rządów PIS. A program 500+ zatoczyłby niechlubne koło historii. Najpierw kupił prawicy władzę, potem ją bezlitośnie jej pozbawił.
Byłby to też doskonały pretekst do zamknięcia całego zbioru wielkich narodowych programów socjalnych. I rozpoczęcia budowy nowej, demokratycznej Polski na zgliszczach tej starej.
A ZUS zastąpiłby proponowany przez naszą partię KAPITAŁ NARODOWY.
To co, Polacy, idziemy hurtem na „wypalenie zawodowe” od Nowego Roku 2022?
Pomożecie obalić ten system metodą na L4?
Piotr Chmielowski
Przewodniczący Nowej Demokracji TAK
foto: wp.pl/Lukasz Szelemej