Wielkimi krokami zbliża się 40-ta rocznica wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. Ocena tego historycznego wydarzenia raczej nie ma sensu. Ani zwolenników ani przeciwników dziś jeszcze żyjących nie przekonamy do zmiany zdania. Po prostu część społeczeństwa zachowała przywileje i poczucie bezpieczeństwa, część straciła nadzieję na zmiany i ucierpiała fizycznie i materialnie. Były również ofiary.
Jedyna rzecz, która bezspornie bolała wszystkich bez wyjątku to kłamstwa ówczesnej propagandy tuszujące przestępstwa ZOMO, w tym okrutne morderstwa dokonane na obywatelach. Trzeba było czekać długich 8 lat na to, aby ówczesna władza zrozumiała, że dalej już nie można, i aby ówczesna opozycja zrozumiała, że korzystniejsze jest pokojowe przejęcie władzy niż kryterium uliczne.
Przez 40 lat wydarzyło się wiele – i dobrego i złego. Jednak zaskakujące jest to, że w 2021 trafiliśmy do tego samego punktu, z którego startowaliśmy w 1981 roku. Dowody?
Wtedy był propagandowy „Dziennik telewizyjny”, prokurowany przez upartyjnioną wierchuszkę – dziś „Wiadomości” Jacka Kurskiego, które weszły na nieosiągalny poziom dezinformacji społeczeństwa.
Wtedy była jedyna słuszna linia partii w jedynej słusznej prasie – dzisiaj mamy Orlen Press, podporządkowany pisowskiej nomenklaturze.
Wtedy w każdym zakładzie pracy był sekretarz partii – dziś w każdej spółce mamy działaczy PIS w radach nadzorczych i na stanowiskach, liczebnie wielokrotnie więcej niż wtedy sekretarzy.
Wtedy sekretarze byli wykształceni (przynajmniej po Wyższej Szkole Partyjnej), dziś pisowski nepotyzm promuje każde indywiduum.
Wtedy nie było paliwa – dziś nas nie stać na paliwo.
Wtedy była galopująca inflacja i wzrost cen na wszystko – dziś mamy galopującą inflację i wzrost cen na wszystko.
Wtedy był drożejący prąd – dziś jest drożejący prąd.
Wtedy była butna, oderwana od rzeczywistości władza – dziś jest butna, oderwana od rzeczywistości władza.
Wtedy ginęli przypadkowi i niewinni obywatele, zabijani przez siłowe służby porządkowe – dziś giną przypadkowi i niewinni obywatele mordowani przez policjantów.
Wtedy sądownictwo i prokuratura podlegały partii – dziś sądownictwo i prokuratura podlegają partii.
Wtedy w aresztach, izolatkach i w więzieniach siedzieli więźniowie polityczni bez wyroków – teraz też w izolatce na Służewcu siedzi bez wyroku więzień polityczny – Janusz Niedźwiecki.
Wtedy nasza polityka zagraniczna kulała (głównie w relacjach niemieckich) – dziś kuleje na wszystkich frontach.
Wtedy nasz bilans energetyczny był oparty na węglu – dziś nasz bilans energetyczny jest oparty na węglu.
Wtedy służba zdrowia była biedna i nie wyposażona w sprzęt – dziś jest biedna i wyposażona w nieistniejące respiratory.
A czy są jakieś różnice?
Są, wtedy minister oświaty był profesorem, doktorem habilitowanym z języka polskiego, nauczycielem akademickim – dziś jest Czarnek.
Wtedy kościół katolicki stał po stronie obywateli – dziś stoi po stronie antyobywatelskiej władzy.
Wtedy nie było indoktrynacji w szkołach i na uczelniach – dziś jest katecheza.
Wtedy ludzie byli sobie przychylni i pomocni – dziś patrzą na siebie wilkiem.
Wtedy zima była sroga – dziś jeszcze nie wiemy.
Wtedy była „Solidarność”, dająca ludziom nadzieję i wiarę w inne jutro – dziś takiej solidarności już nie ma. Wierzę, że Nowa Demokracja TAK stanie się tą nową siłą obywatelską.
Smutna będzie ta rocznica. Jeżeli w ogóle się odbędzie – z powodu oczekiwanego wprowadzenia nowego stanu wojennego*.
Piotr Chmielowski
foto: PAP/Rmf24
*) z wyjątkiem wschodnich województw – tam już mają swój stan wyjątkowy.