Foto5

Dziś w cyklu „TAK to widzimy” słów kilka o wyroku TSUE w sprawie Turowa

Aktualizacja – według naszych informacji rząd Polski przyjął warunki Czech, tym samym doszło do porozumienia między ministrami środowiska obu państw.

 

Kopalnia Turów tymczasowo ma wstrzymać wydobycie – tak orzekł Trybunał Sprawiedliwości UE. Nie jest to wyrok ostateczny ale jedynie zabezpieczenie pozwu Republiki Czeskiej, złożonego przez ministra środowiska Richarda Brabeca. Po ogłoszeniu decyzji TSUE rozpętała się burza w rządowych mediach, której nawet nie warto komentować. Gwiazdy intelektu z obozu zjednoczonej prawicy rozpoczęły przekonywać społeczeństwo, że dotknęła nas niesprawiedliwość i trzeba skończyć z terrorem unijnych biurokratów.
Aby prawidłowo ocenić sytuację trzeba sięgnąć pamięcią do sytuacji z roku 2014, gdy po raz pierwszy przystąpiono do dwustronnych ustaleń dopuszczających inwestycję. Wtedy wyartykułowano 3 warunki środowiskowe: Zabezpieczenie przeciw pyłowe, zabezpieczenie dostaw wody dla czeskiej strony i zabezpieczenie przed potencjalnymi osuwiskami (ponieważ część kopalni znajduje się niecałe 100m od granicy). Trzy lata temu po raz pierwszy w Czeskich przygranicznych powiatach wyschły studnie i ujęcia wody. Zbadano sprawę i jednoznacznie stwierdzono, że wydobycie węgla w kopalni Turów powoduje naruszenie cieku wód gruntowych. Zwrócono się do strony polskiej na szczeblu przedsiębiorstwa i samorządu o przedstawienie uzgodnień środowiskowych i opanowanie tej niezgodnej z prawem międzynarodowym sytuacji poprzez inwestycję polegającą na obwałowaniu wyrobiska. Nie ma sensu opowiadać jak zareagowała i czy w ogóle reagowała strona polska, można to opisać jednym słowem IGNORANCJA. Do momentu procesu przyznawania koncesji na kolejne lata, Polska Grupa Energetyczna pozorowała różne działania mające na celu ograniczenie szkód na terenie Czech. Potwierdza to nawet w swoim oświadczeniu – „Uzgodnienia transgraniczne zakończyły się podpisaniem przez stronę czeską protokołu z uzgodnień, w którym Kopalnia Turów zobligowała się do podjęcia konkretnych działań minimalizujących swoje oddziaływanie na tereny przygraniczne. Na tej podstawie w styczniu 2020 roku Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska we Wrocławiu wydał Kopalni Turów decyzję środowiskową dla przedsięwzięcia polegającego na kontynuacji wydobycia do 2044 roku.” Po otrzymaniu koncesji, większość uzgodnień ze stroną Czeską pozostała bez realizacji. Sprawa znalazła dalszy tok postępowania na szczeblu rządowym i była jednym z punków agendy podczas spotkania prezydentów. Efekty tych zabiegów doprowadziły przed trybunał z wiadomym efektem. Hasło: „duży może więcej” nie zadziałało! Aby każdy obywatel mógł zrozumieć – nie znając faktów – o co chodzi posłużymy się przykładem: Proszę sobie wyobrazić , że Niemcy albo Rosjanie przy granicy z Polską wydobywają węgiel w kopalni która osusza 5 polskich powiatów. Wodę trzeba dowozić 30 kilometrów beczkowozami. Ta sytuacja trwa trzy lata! Myślę, że zjednoczona prawica przez te lata wypowiedziałaby wojnę węglowemu agresorowi. A dziadek z Wermachtu byłby drobiazgiem. Obelgi i przekleństwa, które wydobywałby się z ust totalnej władzy, byłyby ogromne. A gdy Polska uzyskałaby taki wyrok TSUE, to TSUE byłby błogosławiony i na jego cześć odprawiano by msze we wszystkich kościołach.
Prawdą jest, że nie da się zamknąć kopalni w jeden dzień. Prawdą jest, że wyrok może sprawić, iż tysiące polskich obywateli może stracić pracę, prawdą jest też, że rząd władzy totalnej chciał przechytrzyć Czechów, którzy po latach stwierdzili, że nie ma sensu czekać i prosić o współpracę lawirujące polskie władze i oddali sprawę do TSUE. Inny przykład – załóżmy, że wasz sąsiad swoim zachowaniem powoduje straty waszej własności. Od lat próbujecie się z nim dogadać ale właściwie nic się nie zmienia. Co robicie w tej sytuacji? Oczywiście oddajecie sprawę do sądu. Właśnie to zrobili Czesi. Oczywiście PiS wykorzysta ten wyrok do ataków na Unię Europejską (co już się dzieje).
Ale jeżeli myślicie, że to koniec tej sprawy, to niestety mocno się mylicie. Elektrownia w Bogatyni zużywa nie tylko węgiel z Turowa. Właściwie dostawy z Turowa, to mniej niż połowa zużycia. Skąd więc pochodzi reszta dostaw? Ano pochodzi głównie z kopalń niemieckich! Myślicie, że już gorzej być nie może? Też się mylicie! Właścicielem tych kopalń jest obywatel Czech Daniel Kretińsky. Co będzie dalej? Zobaczymy! Jedno jest jednak pewne – to nieudolność rządów PiS doprowadziła do takiej sytuacji.

 

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
LinkedIn
Scroll to Top
Przewiń do góry