W miniony piątek po raz kolejny uczciliśmy Narodowe Święto Niepodległości. Była piękna pogoda, słoneczko grzało, odbywały się lokalne uroczystości, festyny i atrakcje związane z tematyką patriotyczną i niepodległościową. Oczywiście nie mogło też zabraknąć „wisienki na torcie” obchodów każdego Święta Niepodległości – tak zwanego Marszu Niepodległości w stolicy.
Musimy przyznać, że tegoroczny marsz nas rozczarował. Żadnych poważniejszych ekscesów, żadnych dewastacji i podpaleń, tylko 27 zatrzymanych uczestników. Nuda taka, że aż się chce wyjść z kina.
Zadajecie sobie Państwo pytanie, skąd to się wzięło? Że może jako naród poszliśmy po rozum do głowy, żeby nie robić chryi w takim szczególnym dniu? Że może Czesi nas oświecili, że można spokojnie i kulturalnie? Że wzorem innych narodów można świętować swoją niepodległość w sposób cywilizowany, nie jak barbarzyńcy wypuszczeni na żer?
No cóż, niestety, nic z tych rzeczy.
Po prostu, poziom marszu drastycznie obniżył minister sprawiedliwości i prokurator generalny w jednym, który osobiście się nań pofatygował. Swoje trzy grosze dorzucili inne „asiory” ze stajni ZP– Antoni Macierewicz, Patryk Jaki, Jacek Ozdoba, Janusz Kowalski, Anna Maria Siarkowska, czy Robert Winnicki.
foto: PAP