Z26987168v

Desperackie szukanie kasy

Premierowi i Radzie Ministrów coraz bardziej nie zgadzają się drobne w budżetowym portfelu i zaczynają desperacko szukać pieniędzy.

Tym razem widmo znaczących podwyżek padło na branżę turystyczną i linie lotnicze za sprawą dokumentu pt. „Plan skuteczności działania służb żeglugi powietrznej na lata 2020 -2024”, opracowanego przez Urząd Lotnictwa Cywilnego. W szczególności zaś chodzi o plany podwyżek opłat trasowych i opłat terminalowych – danin pobieranych przez Polską Agencję Żeglugi Powietrznej od każdego statku powietrznego przebywającego w polskiej przestrzeni powietrznej lub korzystającego z infrastruktury lotniskowej.

Projekt zakłada podwyżki tych opłat od 25% do nawet 70%, w zależności od lokalizacji portu lotniczego.

Trzeba przyznać, że autorzy projektu, działający zapewne z polecenia rządu, mają gest i zrozumienie.

Gest, bo spokojnie mogliby iść na całość i zaproponować po 200% podwyżek. W końcu i tak cała wartość tego obciążenia zostanie przeniesiona na podróżnych. Znamy to już z innych projektów PIS, np. opłaty bankowej. A tu proszę, jaki gest, raptem do 70%.

A zrozumienie dla branży? Jeżeli przetrwała jakoś tam pandemiczne „uziemienie”, raptem kilkanaście miesięcy, a teraz lockdown się skończył, a Polacy chcą latać i zwiedzać świat,  a światowa logistyka (także ta lotnicza) bierze nowy oddech i słupki przychodów w tabelkach rosną, to przecież rozumnie jest podzielić się, nieprawdaż?

I najlepiej już teraz, zanim wejdą w życie regulacje prawne z podatku „Fit for 55”. Bo wtedy to ceny biletów lotniczych wzrosną  dwu lub nawet trzykrotnie. I statystyczny Polak już nie poleci na schabowego z ziemniakami i kapustą do Sharm El Sheikh lub innego popularnego kurortu. Zresztą, jak słusznie zauważyli społeczni komentatorzy, skoro nasz prezes nie lata samolotami, to czemu my mielibyśmy. Dlatego należy się spieszyć z podbieraniem kasy, póki jeszcze kapie ze źródełka.

Jaka jest reakcja branży? Jedyna słuszna. Na razie najważniejsi gracze wysyłają listy protestacyjne do Ministerstwa Infrastruktury i Kancelarii Premiera. Bo podwyżki dotkną wiele firm z kilku sektorów gospodarki: linie lotnicze, porty lotnicze, samorządy, firmy kurierskie, biura podróży czy też organizacje turystyczne.

Czy taka polityka rządu jest słuszna? Zważywszy na równolegle wprowadzane inne obciążenia podatkowe lub kosztowe, np. wzrost cen energii elektrycznej i innych mediów, wydaje się, że nie. Logika sugeruje, żeby nie dokręcać śruby, dać się branży odbić i odrobić straty poniesione w pandemii. Ale polityka nie kieruje się często logiką. Łatwiej jest zabrać wszystkim i dać ulgi tylko tym nielicznym, wybranym, zasłużonym.

Czy to zatrzyma zamiłowanie Polaków do latania? Zdecydowanie nie. Tylko zamiast Warszawy, Szczecina lub Gdańska będzie Berlin, a zamiast Krakowa lub Katowic będzie Ostrava, Praga lub Bratysława. Czesi już powiększają parkingi przy lotniskach.

Poza tym PIS nie ma właściwie innego wyjścia. W swojej rozrzutności już dawno zatracił rachunek ekonomiczny i zjada własny ogon. A jak już wydrenuje Polskę i portfele obywateli z ostatniego grosika, to ogłosi upadłość, a winę zrzuci na Unię Europejską. A konsekwencje swojej nieudolności spadną na następców.

Zastanawiam się, czy wśród podmiotów zgłaszających protesty jest Centralny Port Komunikacyjny – wisienka na torcie Morawieckiego……

 

Piotr Chmielowski

 

foto: Jacek Marczewski / Agencja Gazeta

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
LinkedIn
Scroll to Top
Przewiń do góry